3.1M views, 7.9K likes, 7.6K loves, 1.9K comments, 15K shares, Facebook Watch Videos from Toteraz: W tej szkole nie ma zadań domowych. Jak się sprawdza Wychowanie bez porażek; Dysleksja - poradnik dla rodziców ODRABIANIE ZADAŃ DOMOWYCH; Szkoła Podstawowa nr 1 im. Królowej Jadwigi w Pcimiu, 32-432 Pcim 4. Rodzaje zadań domowych i ich różnicowanie. W. Okoń przyjmuje cztery grupy zadań domowych a) opanowanie nowego materiału b) utrwalanie materiału przyswojonego c) kształtowanie umiejętności i nawyków d) rozwijanie samodzielności i twórczości uczniów. Podział zadań domowych ze względu na zachodzące relacje. FAQ – najlepsze strony internetowe z pomocą w odrabianiu zadań domowych Aby wyjaśnić ogólne wnioski, utworzyłeś blok odpowiedzi na pytania. Znajdź ten, który jest dla Ciebie odpowiedni, aby uprościć proces postrzegania informacji w przyszłości. 7IkEedx. Dwa lata temu dyrektorka Szkoły Podstawowej nr 323 im. Polskich Olimpijczyków w Warszawie postanowiła wprowadzić w życie eksperyment zakładający takie zmiany jak brak zadań domowych czy nieużywanie czerwonego długopisu w sprawdzaniu prac uczniów. Efekty widać gołym okiem. Wioletta Krzyżanowska jest dyrektorką pierwszej w Polsce szkoły, która zdecydowała się zrezygnować z zadawania uczniom prac domowych. Nauczycielka otwarcie mówi, że uczniowie w ciągu dnia mają często więcej pracy, niż dorośli. „Dzisiaj dzieci i młodzież spędzają w szkole 6-8 godzin. Kolejne dwie godziny to odrabianie lekcji. W sumie mamy do czynienia z dziesięciogodzinnym dniem pracy dziecka” – ocenia w rozmowie z Zadaniem szkoły było więc przemodelowanie planu nauczania w taki sposób, by wszystkie założenia programowe były realizowane w trakcie lekcji. W Szkole Podstawowej nr 323 nie traci się już cennego czasu na sprawdzanie prac domowych. „Nie wszyscy jednak byli zachwyceni tym pomysłem. Mówili, że szkoła bez prac domowych, to nie szkoła. Ale się nie poddawałam” – mówi Wioletta Krzyżanowska. Eksperyment był ryzykowny, ale okazał się być ogromnym sukcesem. Metody dydaktyczne stosowane w warszawskiej podstawówce spotkały się z bardzo pozytywnym przyjęciem – nie trzeba oczywiście mówić, że ze strony uczniów, ale i rodziców, a także mediów. Co więcej, dzięki inicjatywie dyrektorki Szkoły Podstawowej nr 323 w Warszawie, rozpoczęła się ogólnopolska dyskusja o ograniczeniu ilości prac domowych we wszystkich szkołach. Kolejną zmianą, jaką wprowadziła Wioletta Krzyżanowska w swojej szkole, była rezygnacja ze sprawdzania prac czerwonym długopisem. „To podejście perspektywiczne. Chcę, żeby młody człowiek wiedział, w czym jest dobry – stąd rezygnacja z czerwonego długopisu na rzecz zielonego, którym zaznaczamy w pracy pisemnej ucznia to, co zrobił dobrze. Dzięki czemu dziecko skupia się na swoich mocnych stronach, które może później rozwijać” – tłumaczy. Nauczyciele w szkole Wioletty Krzyżanowskiej są zobowiązani także przedstawić uczniom zagadnienia, na które będą zwracać uwagę podczas oceniania. „Według mnie takie podejście świadczy o „szukaniu haka” na ucznia: zadam takie pytanie, na które na pewno nie odpowie” – komentuje powszechny sposób odpytywania uczniów dyrektorka. „Można pomyśleć, że brak prac domowych, brak czerwonych długopisów, to też takie bezstresowe nauczanie. Nie za dobrze tym dzieciakom?” – pyta prowokacyjnie dziennikarka Pani Wioletta ma na to odpowiedź: „Czy obowiązkowe prace domowe i znaczone błędy na czerwono decydują o sukcesie w życiu? Nie… Naszym celem jest przede wszystkim zwiększenie efektywności procesu dydaktycznego na lekcji i w dalszej kolejności wyeliminowanie frustracji związanej z rodzinnym odrabianiem prac domowych. Rezygnujemy z represji za nieodrobiona pracę domową i dajemy czas na wykonanie jej w dowolnym terminie, a nie z dnia na dzień” – podsumowuje – „W konsekwencji tego wszystkiego zwiększamy czas dla dziecka i rodziny, który mogą poświęcić na budowanie więzi”. Szanowni Rodzice i Uczniowie naszej szkołyZgodnie z uchwałą Rady Pedagogicznej z dnia 23 stycznia 2018 r. oraz po analizie ankiety przeprowadzonej wśród naszej społeczności szkolnej informujemy, iż od drugiego semestru roku szkolnego 2017/2018 wprowadzamy innowację w systemie oceniania pod nazwą:„Szkoła bez pisemnych zadań domowych”Zmiana dotyczy wszystkich klas gimnazjalnych oraz klasy ósmej szkoły po co ta zmiana?Codzienne odrabianie pisemnych zadań domowych zajmuje bardzo dużo stres i frustrację uczniów i ich zadań domowych powoduje spadek motywacji do pisemnych zadań domowych nie weryfikuje rzeczywistych wiadomościi umiejętności trudno ocenić, czy praca została wykonana praca domowa miała sens musi być sprawdzona i oceniona u każdego ucznia, a na to niestety nie ma czasu na czas, poświęcany wcześniej na sprawdzanie zadań domowych, każdy nauczyciel wykorzysta na dodatkowe zadania wykonane wspólnie na lekcjach (tzw. efektywne wykorzystanie czasu lekcji).Uczniowie będą mieli więcej czasu w domu np. na powtórzenie słówek z języków obcych, czytanie lektur, przygotowanie się do kartkówek, sprawdzianów, czy prac więcej czasu wolnego na rozwijanie swoich pasji i zainteresowań, więcej wspólnie spędzonego czasu z zaniepokojonym, że jeżeli już zadania domowe, to:Dla chętnych uczniów, na prośbę rodziców, dostosowane do możliwości danego ucznia, z wydłużonym czasem na wykonanie, oceniane na bieżąco;Nie rezygnujemy z prac długoterminowych, projektów, prezentacji, programów internetowych wspomagających naukę i utrwalanie słownictwa w językach pełną świadomość, iż zadania domowe mają swoje zalety. Kształtują kreatywne myślenie, wyrabiają nawyk systematyczności, organizacji czasu i samodyscypliny, a także utrwalają wiedzę zdobytą podczas lekcji. My nie rezygnujemy z tego wszystkiego, chcemy tylko zmniejszyć ilość wykonywanych prac z dnia na dzień. Szkoła to przyjemność i najlepsze lata w życiu, a nie z przykry jest zadawanie takiej ilości zadań domowych, aby rozwijały, a nie zniechęcały. Tym żyje Poznań! Posłuchajcie fragmentu wiadomości Radia Eska na temat naszej szkoły! Przeczytaj o braku zadań domowych w naszej szkole! Zobacz, co o nas mówią! Szkoła bez zadań domowych. Przynajmniej bez nadmiernej ich ilości. W tej sprawie słychać koleje apele. Zmian chcą nie tylko rodzice, ale też rzecznik praw dziecka czy warmińsko-mazurski wicekurator oświaty. Choć na razie MEN nie planuje wprowadzać odgórnych regulacji, to szlaki w tej kwestii przetarł wójt podwarszawskiej gminy. Problem nadmiernego obciążania uczniów zadaniami domowymi poruszył Marek Michalak, rzecznik praw dziecka, czy Wojciech Cybulski, warmińsko-mazurski wicekurator oświaty. Temat nie jest obcy również samorządom. Wójt podwarszawskiej gminy Jabłonna, tata dwójki dzieci, wziął sprawy w swoje ręce. Czy inne samorządy pójdą jego śladem? Na razie czekają na sygnał z góry, czyli kuratorium lub resortu edukacji. Jarosław Chodorski, wójt gminy Jabłonna, w sprawie obciążenia dzieci nadmiarem zadań nie czekał na zalecenia z "góry". W październiku 2017 r. rozesłał do szkół nietypowy apel "w sprawie respektowania konwencji o prawach dziecka w zakresie prawa do wypoczynku dzieci i młodzieży". - Nadmierne obciążanie dzieci pracami domowymi narusza art. 31 Konwencji o prawach dziecka (...) W trosce o nasze dzieci oraz w imieniu rodziców zwracam się z apelem do rad pedagogicznych i dyrektorów szkół o wprowadzenie w statutach szkół zapisów dotyczących zakazu zadawania prac domowych na dni wolne od zajęć w szkole - napisał. Adresaci? Rady pedagogiczne i dyrektorzy szkół. Inspiracja? Własna rodzina i sytuacja dwójki jego dzieci, które chodzą do siódmej klasy. – Na własnej skórze sprawdzaliśmy z żoną, jak wygląda spędzanie weekendów z dziećmi zawalonymi zadaniami. Zamiast iść z nimi do kina czy na spacer, siedzieliśmy razem nad pracami domowymi – opowiada Chodorski. Jak dodaje, nie tylko on zauważył, że dzieci są przeciążone nadmiarem zadań, także inni rodzice z gminy wskazywali na ten problem i prosili o interwencję. Niedawno Wojciech Cybulski, warmińsko-mazurski wicekurator oświaty, zaapelował do dyrektorów i nauczycieli szkół o zmniejszenie prac domowych zadawanych na weekendy i święta. – Należy zauważyć, że często czas przeznaczony na realizację pracy domowej w wymiarze tygodniowym jest znacznie większy niż optymalna efektywna jego wartość szacowana dla ucznia – argumentował. To zaś skutkuje przeciążeniem uczniów i ogranicza możliwości odpoczynku, rozwijania własnych zainteresowań i spotkania z rodziną. Wcześniej w tej sprawie pisał do resortu edukacji Marek Michalak, rzecznik praw dziecka. On także wskazywał, że ilość zadawanych prac domowych niejednokrotnie powoduje, iż dzieci i młodzież mają ograniczoną możliwość aktywnego uczestniczenia w życiu rodzinnym. Przypomniał też, że problem zgłaszał do MEN już w marcu 2017, gdy wpłynęły do niego pierwsze skargi od rodziców poirytowanych skalą pracy do wykonania, jaka czeka na ich dzieci w domu. Warto tu zaznaczyć, że wiele polskich i międzynarodowych badań potwierdza, że polscy uczniowie nie mają zbyt wiele czasu na coś innego niż siedzenie przy podręcznikach i ćwiczeniówkach. Przeciętny 15-latek spędza w Polsce tygodniowo sześć i pół godziny na nauce - wynika z rankingu "The Telegraph". W Niemczech jest to o dwie godziny krócej. Natomiast fińscy uczniowie (ci, którzy stawiani są za wzór do naśladowania w kwestiach edukacyjnych - przyp. red.) w domu odrabiają lekcje zaledwie przez dwie godziny tygodniowo. Anna Ostrowska, rzeczniczka Ministerstwa Edukacji Narodowej, podkreśla, że resort apeluje do nauczycieli o rozsądek w tej kwestii. Jednocześnie przyznaje, że rozwiązania organizacyjne co do prac domowych są na poziomie szkoły. Konflikt interesów? Na razie w Jabłonnie nie wszyscy nauczyciele dostosowali się do prośby wójta. Tłumaczyli, że nie wyrobią się z programem. Chodorski się nie poddaje. Zapowiada, że jeszcze w lutym znów podejmie ten temat z dyrekcją szkół. Problem zauważono też w Gdańsku. Piotr Kowalczuk, wiceprezydent tego miasta, w październiku ubiegłego roku zaprosił dyrektorów szkół do dyskusji o problemie nadmiernej ilości prac domowych. W jego opinii praca domowa nie może zastępować tego, czego nie udało się nauczycielom przerobić podczas lekcji. Zaproszenie do debaty spotkało się ze sporym zainteresowaniem ze strony środowiska nauczycieli. - Od jakiegoś czasu też się nad tą kwestią pochylam. Myślę kilka razy, zanim coś zadam, analizuję czas, jaki dodatkowa praca może uczniom zabrać i jaki cel chcę nią osiągnąć. Nawet czasami mam wyrzuty, że mało zadaję. Zgadzam się z panem prezydentem, że temat potrzebuje szerokich konsultacji na wyższym szczeblu. Dziękuję - pisał wtedy jeden z nauczycieli. Fot. Shutterstock Jaki efekt przyniosły rozmowy? - Nadzór pedagogiczny sprawuje kuratorium oświaty, a nie gmina. Dlatego czekamy w tej sprawie na decyzję pomorskiej kurator oświaty. Nie chcemy wchodzić w jej kompetencje - informuje Grzegorz Szczuka, dyrektor Wydziału Rozwoju Społecznego w gdańskim magistracie. Jak dodaje, nauczyciele w Gdańsku są szkoleni w nowoczesny sposób, w ramach zajęć z "Kreatywnej Pedagogiki". - Bardzo możliwe, że byliby w stanie uczyć bez zadawania prac domowych, ale my jako jednostka samorządu terytorialnego na pewno nie będziemy tego nakazywać. To nie leży w naszych kompetencjach - podkreśla Szczuka. Czytaj więcej: Na miejsce w żłobku czeka 1,7 tys. dzieci. Dofinansowania do prywatnych nie będzie W podobnym tonie wypowiada się Grażyna Burek, zastępca naczelnika Wydziału Edukacji i Sportu UM w Katowicach. - To, w jaki sposób realizowana jest podstawa programowa, należy do organu nadzoru pedagogicznego, czyli do Kuratorium Oświaty, a w szkole do dyrektora. Nie możemy wchodzić im w kompetencje - komentuje w rozmowie z - Mogę powiedzieć, że zarówno dyrektorzy katowickich szkół samorządowych, jak i pracownicy pedagogiczni doskonalą swoje umiejętności i wiedzę również w zakresie obciążenia pracą domową uczniów. Z pedagogicznego punktu widzenia należy zawsze odpowiedzieć sobie na pytanie, czemu służy zadana praca domowa - dodaje. Zaznacza, że do tej pory nie wpłynęły do magistratu skargi w tym zakresie. Chodorski pytany o wkraczanie w kompetencje kuratorium mówi tak: - Nie ma tutaj konfliktu interesów. Z prośbą-apelem wystąpiłem jako wójt, organ prowadzący dla szkół. Podkreśla też, że nie ma zamiaru wyciągać jakichkolwiek konsekwencji w stosunku do osób, które nie zrezygnują z zadawania lekcji do domu. Okazuje się, że nadmiar prac domowych nie jest ani nowym, ani polskim problemem. Media już w 2016 roku donosiły o decyzji burmistrza małego miasteczka na Sardynii, który wydał oficjalne rozporządzenie zakazujące zadawania dzieciom jakiejkolwiek nauki na czas wakacji. TAGI Materiał chroniony prawem autorskim - zasady przedruków określa regulamin.